Ren siedział przy stole nad kubkiem z herbatą. Zegar wskazywał godzinę drugą czterdzieści trzy, normalnie spałby od prawie pięciu godzin, ale jego syn miał gorączkę. Dawał sobie rade w wielu sytuacjach związanych z byciem samotnym ojcem, ale teraz nie mógł, nie był chorowitym dzieckiem, nie miał styczności z takimi przypadkami, a jego dziecko było chore po raz pierwszy. Jun i Leo byli w Chinach u jego rodziców, on sam przeniósł się do Tokyo kiedy otworzył firmę, matka Mena była obecnie w sanatorium, dalej lecząc traumę z dzieciństwa, ostała tam wysłana jak chciała pozwolić Marco na zbyt wiele z ich synem, a lekarz już był i powiedział że to nic groźnego... Została mu jedna opcja, której bardzo nie chciał wykorzystywać, ale nie miał zbytnio wyjścia. Miki miała młodszą siostrę, kuzynów i często dorabiała jako niańka, a dzieci jego siostry uwielbiają ją, wiele razy pomagała choćby przy chorym rodzeństwie i kuzynostwie...
Patrzył na ekranik telefonu z wyświetlonym imieniem i nazwiskiem kobiety. Uważał że to nagły wypadek? Jak najbardziej. Czy miała pracę zdalną i mogła mu pomóc przez co najmniej dwa tygodnie? Tak... Czemu tego jeszcze nie zrobił? Nie z dumy, ten aspekt odrzucił po tym jak ich " bliższe relacje" zaczęły się od faktu upicia, frustracji braku bliższych kontaktów z kimkolwiek, a zwłaszcza z przeciwną płciom, zwłaszcza seksualnych i tego że oboje byli atrakcyjni, z dobrych rodzin i nikt nie miał jak się dowiedzieć, bo Panienka Usami bywała w biurze raz na tydzień złożyć raport, ewentualnie nowy sprzęt lub pomóc w prezentacji... Powstrzymywało go to że byłoby to swoiste przekroczenie pewnej linii, wyjdzie poza teren "friends with benefits", które chyba najlepiej określało ich relację. Nigdy nie byli na randce, nie byli w swoich mieszkaniach, nie zostawiali u siebie, bądź z drugą osobą, swoich rzeczy... Argument że jego dziecko może trafić do szpitala bez odpowiedniej pomocy przysłonił jednak wszelkie "przeciw" i wybrał numer do kobiety, niechybnie budząc ją, co potwierdził zaspany głos po drugiej stronie słuchawki.
~~~~~~~~
Środek wiosennej nocy nie był najcieplejszy poza domem, gdzie spała jedynie w damskich bokserkach i topie na rękawki. Chwaliła wszelkie opiekuńcze stworzenia, które sprawiły że uznała wieczór wcześniej za dzień spa. Nie miała czasu na makijaż, ale przynajmniej wyrównała brwi, jej skóra była nawilżona, a włosy, dalej lekko mokre, jedwabiste i pachnące owocami leśnymi. Telefon od Tao o tej godzinie był szokiem, ale większy nastąpił kiedy tłumaczył jej przyczynę takowego. Kiedy na szybko wrzucała do małej torby podróżnej ubrania, bieliznę, kosmetyki i inne mieszczące się w kategorii " mogę bez nich żyć, ale wolę je mieć" rzeczy, myślała że się cieszy że to na nią może liczyć poza rodziną. Oczywiście wiedziała, o tym myślała pakując laptopa i tablety do testowania oraz ubierając się na szybko, że dla chłopaka było to bardzo ciężkie, ona od zawsze łamała linię, bo była zauroczona mężczyzną, nazwanie tego inaczej byłoby przesadą, gdyż dbał by nie poznali się lepiej, ani swoich charakterów, choć swój wpychała mu wręcz w twarz, preferencji, dla tego każdy mały szczegół wywoływał u niej uśmiech, kiedy pili kawę, teoretycznie z ekspresu, ale robiła ją ręcznie, wiedziała że mężczyzna lubi potrójne espresso w wysokiej szklance, gdzie resztę wypełnia się mlekiem, nie słodził, nie zjadłby surowej ryby, dla tego sushi to zły pomysł, ale lubił wołowinę...
Uderzyła się w poliki kiedy zorientowała się iż znowu śni na jawie. Zabierając jeszcze swój ulubiony kubek oraz portfel i kluczyki do auta zamknęła drzwi niedużego mieszkania na klucz i zbiegając po schodach wskoczyła do auta i jechała pod podany adres, którego wcześniej nie znała. Dojechawszy nawet się nie rozglądała, wbiegła i od razu poszła zająć się synem fioletowo włosego, o którym oczywiście wiedziała, ale wiedziała też że Ren był po rozwodzie, mimo to dalej pomagał żonie. Kiedy mężczyzna poszedł po jej torby ona wyjęła z kieszeni długiego swetra małą fiolkę i dała ją jak syrop dziecku, przez strzykawkę. Dziecko miało momentalnie wyraz ulgi na twarzy i wtuliło się ziewając i patrząc na nią pół przytomnie, dziecko było albinosem, o ile wie po matce, ale wyglądał jak Ren za młodu, a to wie od Jun. Kobieta sama ziewnęła, ale ze nie wiedziała gdzie może iść spać, a dziecko nie spało zaczęła po prostu chodzić z nim na rękach, nucąc " Ashita kuru hi" by go uśpić. Mieszkanie było apartamentem z jedną ścianą kompletnie z grubego szkła, pokoi było co najmniej dziesięć, w tym ten brzdąc już miał własny i to rozmiarów jej salonu z aneksem kuchennym, ona miała tylko jeden dodatkowy pokój i łazienkę, których tutaj było z pięć i każda dwa razy taka, jak nie cztery czy pięć, jak jej. Salon był połączony z aneksem kuchennym, oddzielanym wielką wyspą, wszystko w szarawych i białych kolorach, granitowe blaty, ciemne szafli. Pokój najbliżej salonu i kuchni miał tabliczkę z napisem "biuro".
-Przepraszam za to.-jej serce prawie wyskoczyło z piersi i rozpaćkało się na szybie kiedy usłyszała głos Rena za sobą.-Wstawię je do jednego z pokoi-powiedział, zapewne o walizkach w swoich dłoniach, i poszedł. Czół się dziwnie... widząc tą doprowadzającą go do szału kobietę w takim świetle... Spokojna, w dresowych spodniach, bluzce z nadrukiem jakiegoś anime, niedbałym koku i ciężkich butach... inną niż kobietę zawsze w eleganckim stroju z lekkim makijażem i nienaganną fryzurą... teraz usypiała jego chorego syna, cicho, spokojnie... Nie potrafił zrozumieć czemu wydawało mu się to takie.... naturalne...
-Mój Panie?-spytał Bason.-Kim jest ta kobieta?-spytał, no tak nigdy nikomu o niej nie opowiadał, Jun wie tylko dzięki Leo, któremu Miki wszystko powiedziała.
-To kobieta z którą sypiam, nic nie zrobi Menowi- odparł i myślał co jeszcze może zrobić. Łóżko miało świeżą pościel, ręczniki były w łazience, może położy jakieś patyczki zapachowe i doniesie koców i poduszek? Tak to dobry pomysł, szybko zabrał się za jego realizację. Końcowo dołożył świeczki zapachowe do pokoju i do łazienki, kilkanaście żeli i szamponów które Jun każe kupić jak przyjeżdża i dołożył jej mini lodówkę z piciem i przekąskami. Miał tego pełno, a ona w środku nocy przyjechała bo poprosił, choć tyle mógł.... chore poczucie że jest coś winien stworzone lata temu przez Asakurę dalej go ścigało, choć jej chętniej się odpłacał niż jemu, była lekko mniej wnerwiająca niż Yoh. Naburmuszenie dziecka znowu było widoczne jak o tym myślał, nie chciał przyznać że ją lubił, choć wiadome że inaczej by z nią nie sypiał...
Wyszedł z pokoju gościnnego po troszkę za długim czasie. Kiedy wchodził chciał się odezwać ale zamilkł. Nie było ich w salonie, wiedział że nie wyszła, ale gdzie poszła. Wszedł do pokoju syna, ale tam poza tysiącem zabawek, łóżeczkiem i wygodnymi fotelami nikogo nie było. Sprawdzał tak pokoje, kiedy w końcu wpadł na nich... Miki spała na jego łóżku, obronnie tuląc jego syna do piersi, dźwięk serca kobiety podobno uspokaja dziecko, wiec to dobrze. Nic nie mówiąc podszedł, przykrył ją i sam się położył, zmęczenie uderzyło go i od razu zasnął
Uhhhhh That so cute! Kocham jak bardzo tsundere Ren jest w tym opku. Też podoba mi się że pomimo tego że się rozwiódł z Jeanne to pomaga jej w leczeniu. Ale najbardziej mam nadzieję na cuteeeeeeeee interakcje Men-miki... np. Okazuje się że Men zacznie ja lubić bardziej niż tatę XD
OdpowiedzUsuń